Moja Bruksela

Pytania, dzieci i kartony ,

Od kiedy moja córka pyta mnie o coś, a pyta często i dokładnie, z sumiennością aptekarza analizując tajniki moich odpowiedzi, staram  się sprostać jej ciekawości. Z cierpliwością Misia Puchatka udzielam informacji najlepiej jak umiem, wielokrotnie odwołując się do najgłębiej ukrytych zasobów wiedzy. Wypływa  to z wielu przyczyn, między innymi tego, że i mnie w dziecięcym wieku rodzice, dziadkowie, inne autorytety  z cierpliwością odpowiadali i tłumaczyli sprawy, które wtedy bardzo mnie nurtowały.

Okazywane zainteresowanie wieku dziecięcego sprawiło, że do dziś ciekawość świata jest we mnie żywa i intensywna i nieustannie „nakręca” do nieustannego jego  poznawania . Innym bodźcem motywującym,  jest mój osobisty zachwyt nad umysłem dziecka oraz postrzeganiem rzeczywistości jego oczami. Kolejnym też, niezwykle irytującym, jest  to,  że bardzo mnie smuci, gdy słyszę innych rodziców uciszających dzieci, a czasem nawet krzyczących na nich by „wreszcie zamknęły się”.

Rozwiązywanie dziecięcych dylematów wymaga pracy i zaangażowania rodzica. Wymaga nie tylko słuchania, ale i wsłuchania się w to, co ten mały człowiek chce nam przekazać. Nie zawsze jest to proste, szczególnie, gdy tematy dotyczą „śmierci”, którą my w naszym domu nazywamy „utratą życia”. Kiedy ten temat wypłynął po raz pierwszy świadomie w naszej rodzinie, była to śmierć Babci. Zastanawialiśmy się, jak to opowiedzieć  córce, by zrozumiała, co wydarzyło się. Nasza , wtedy jeszcze 3- latka, rezolutnie przyjęła tę smutną informację stawiając nam mnóstwo dodatkowych pytań. Finalnie, stwierdziła, że Babcia Renata „straciła życie” podobnie jak mały ptaszek, którego parę tygodni wcześniej widzieliśmy na wycieczce w kompleksie klasztornym. I zauważyła już trochę rozweselona, że teraz Babcia będzie wśród aniołków i będzie na nas patrzeć z nieba”. Uwielbiam tę prostą logikę dziecka, taką nieskomplikowaną, a jednocześnie pragmatyczną w swej istocie.

 

Skąd się biorą dzieci…

Pytanie, które nastręcza wielu dorosłym nie lada wyzwanie, czasem zakłopotanie, innym razem zniechęcenie, gdy przychodzi czas, aby zmierzyć się z nim. My założyliśmy, że nie będziemy opowiadać o bocianach, kapustach i innych wyimaginowanych historiach, które kiedyś ( najpewniej niebawem) zostałyby obnażone z kretesem, a my, razem z tym, stracilibyśmy tak pieczołowicie budowany autorytet rodzica – przyjaciela.

Kiedy okazało się, że w drodze jest braciszek, od samego początku przygotowywaliśmy Igę na  jego narodziny.

Naturalnym jest, że temat ten wywołał poruszenie w małym człowieczku i zrodził nowe pytania. Zdeterminowani i trochę zagubieni opowiadaliśmy córce o tym, że mama i tata bardzo się kochają i chcieli mieć jeszcze jedną dzidzię i przytulają się wieczorem, i potem okazało się że w brzuszku jest bejbiak. I on sobie jest u mamy, każdego dnia rośnie, a jak już będzie na tyle duży, aby urodzić się to wyskoczy z mamy brzuszka, a tata go złapie. W skrócie tak to odbyło się. Nasza córka  zaś zaspokajała na różnych etapach ciąży swoje zainteresowanie na nowe informacje, jednocześnie bardzo aktywnie uczestniczyła w czasie oczekiwania na braciszka. Kiedy nastąpił finał, kluczowy moment- narodziny brata,  i ona już jako starsza siostra naturalnie i bez negatywnych emocji weszła w tę funkcję bez kłopotliwych zawirowań.

Niezwykle pomocnym, odrobinę zaskakującym i bardzo pozytywnym doświadczeniem dla nas był fakt, że akurat kiedy my oczekiwaliśmy dziecka, podczas jednej z regularnych wypraw do biblioteki, pani czytała bajkę o tym skąd dzieci się biorą na świecie. Jak wiemy autorytet Madame ze szkoły ale i Pani od Bajeczek jest najwyższy, zatem już tutaj byśmy polegli z kretesem, idąc w historie o kapuście, bocianach etc…).  Przypadek- tak, bardzo pomocny, ale i przekonanie, że warto być szczerym w swoich odpowiedziach, oczywiście na możliwości wiekowe dziecka.

 

Kartony

Każda przeprowadzka to wyzwanie i ogromny stres. Bez względu na to jak dobrze będziemy się do tego przygotowywać, jakaś niepewność oraz stres pozostają z nami. Przeprowadzka z dziećmi, to wyzwanie zdecydowanie większe, zwłaszcza, jeśli jest to przeprowadzka poza granice kraju, w którym się mieszkało. 

W naszym przypadku nie jest to jednak przeprowadzka w całkiem nowe środowisko, a  właściwie powrót do kraju, do Polski, po kilku latach życia w Brukseli. Na teraz przygotowania są drobne, bardziej planistyczne i organizacyjne. Sortowanie zawartości szaf, segregacja i selekcja. Na realne pakowanie w kartony mamy jeszcze chwil kilka. Co ciekawe, zauważyłam, że każda przeprowadzka sprawia, iż łatwiej potrafię rozstać się z nienoszonymi ubraniami, nieużywanymi rzeczami, sprzętami etc… . Kiedy sortuję je ot tak, przy każdym zakończonym sezonie, często zakładam „że coś założę w następnym roku, albo z pewnością przyda się’.

Wizja przeprowadzki wyzwala we mnie inny racjonalizm, pewną determinację i zdecydowanie. Stanowczo, aczkolwiek czasem ze smutkiem, potrafię wtedy uciszać tego „podpowiadacza” zostaw sobie to jeszcze, zostaw pewnie będziesz nosić kiedyś. Bezkompromisowo odkładam to co „może kiedyś przydać się”.

Natury zbieracza nie da się oszukać, świadczą o tym worki ubrań i bibelotów, którymi obdarowuję zainteresowanych. I z doświadczenia wiem, że miejsce rzeczy których nie ma albo niebawem nie będzie, za jakiś czas wypełnią nowe (niezbędne i potrzebne!)

Ogarniamy kartony, ale nie pakujemy jeszcze. Planujemy, choć nie bardzo możemy, gdyż nie wiemy, gdzie będzie nasz nowy dom. Myśli różne, emocji coraz więcej i dużo troski o dzieci, szczególnie naszą córeczkę, która tutaj świadomie wchodziła w pierwsze relacje z rówieśnikami, budowała pierwsze znajomości, przyjaźnie, przeżywała pierwsze rozterki przedszkolne.

Tutaj jest ma cały swój świat… z którego ją “wyrwiemy”, by dać jej nowe możliwości i nowe wyzwania, których z pewnością będzie bardzo wiele, szczególnie na początku.

 

Myślcie o nas ciepło i trzymajcie kciuki za mądre i trafne decyzje:)

                                                                                                                                                                                                                                                                                    Justka

Total
0
Shares
Previous Post

Dlaczego warto kupić dom?

Next Post

Pytania do Kliniki Prawa

Zapisz się do newslettera Domu Polskiego w Brukseli aby być na bieżąco z wiadomościami, wydarzeniami i wskazówkami

Total
0
Share