Moja Bruksela

Adventowe zawirowania, pierniczki i wdzięczność!


I nadszedł czas adventu, bo właśnie rozpoczął się, kiedy zaczynałam pisać ten artykul🥰, a kończę go gdy Advent w pełni😉). Na dziś on zmierza już ku końcowi, ale jeszcze tyle z pewnością zadzieje się…

Bardzo lubię te tygodnie poprzedzające Boże Narodzenie. Są dla mnie takie inne, trochę ekscytujące, naszpikowane oczekiwaniem, delikatnym stresem, przygotowaniami, planowaniem i rozmyślaniami… ja to lubię🙉🥰tak szczerze i niewymuszenie lubię to (!)

Jako dziecko, od Adventu odliczałam dni do Bożego Narodzenia i z niecierpliwością właściwą dziecku czekałam i czekałam i czekałam. Potem przyszedł czas zafiksowana na siebie, rozwój, na pracę i podróże i również czekałam na Święta, zupełnie inaczej. Bez większej ekscytacji, czy podekscytowania, no może już pod sam koniec, gdy nie wszystkie prezenty zostały zakupione pojawiała się odrobina stresu. A planowanie i przygotowania ograniczały się głównie właśnie do prezentowej listy zakupów.

I dopiero kiedy pojawił się w naszej rodzinie mały człowiek, okazało się, że i wraz z nim Advent znowu nabrał innego wymiaru. Właśnie poprzez perspektywę dziecka, sama doświadczam emocji, które gdzieś kiedyś i dawno temu zostały zepchnięte na dalszy plan. To właśnie córka skłoniła mnie (całkowicie nieświadomie) do powrotu do adventowych tradycji, do ponownego celebrowania tego czasu.
W moim rodzinnym domu nie piekło się pierniczków, nie ustawiało się wieńca adventowego ze świecami oraz nie smakowało się kalendarza słodkości. Z resztą są to nie nasze polskie tradycje, choć piękne i wymowne w swej postaci. W moim rodzinnym domu Advent się celebrowalo różnymi zadaniami domowymi, które należało zrobić zanim stary rok odejdzie w zapomnienie. Z Tatą ćwiczyliśmy kolędy , uczyliśmy się nowych zwrotek. Graliśmy w różne gry albo oglądaliśmy bajki na slajdach (pamiętacie ten klimat???) na zasłonie okiennej przy zgaszonym świetle. Oczywiście odpowiednio wcześniej piekliśmy piernik, by “dojrzał ” na czas. I jeszcze Roraty Adventowe, które wpisane były w czas przed Bożym Narodzeniem. W nich jako dzieci zawsze aktywnie uczestniczyliśmy.
W ostatnim tygodniu najwięcej było przygotowań “kuchennych”, które już mocno wprowadzalamy atmosferę owyczekiwania.

A potem – Boże Narodzenie!🥰🎅🎄
Dziś pieczemy pierniczki z córeczką, a raczej ciasteczka, dzisiaj stroimy mieszkanie, by było barwne i kolorowe, dziś kleimy kartki, w które będziemy wpisywać życzenia świąteczne i dziś myślimy o prezentach , by móc trochę Mikołaja wspomóc w jego działaniach…


Właśnie w te ostatnie rodzinne Adventy ponownie odczuwam (choć inaczej bo z perspektywy dorosłej osoby) przyjemność swiadomego oczekiwania. I dzisiaj jeszcze bardzo lubię wsłuchiwać się w rekolekcyjne słowa, które znajduję na YT. Różne spojrzenia na nasz świat, które w sposób prosty, ale i klarowny pobudzają do przemyśleń, do zastanowienia się nad sobą… Bez specjalnej egzaltacji, bez moherowej zatwardziałości – po prostu lubię właśnie w Advencie zastanowić się nad sobą, posluchać innych, spojrzeć z perspektywy odmiennej, która niejednokrotnie bliska mi jest… tylko właśnie w pędzie życia codziennego, gdzieś mi uciekła🙉.


Z Panem Bogiem zawsze było mi po drodze, choć nie tak stricte klasycznie jak większości z nas. Pan Bóg jest w moim życiu (był od zawsze) I pełni ważną w nim rolę.

Boże Narodzenie, które już niebawem, zawsze było wyjątkowym Świętemu w naszym domu. Roztaczające się ciepło, zapach świerku, mama krzątająca się w kuchni i czarującą pyszności. I my pełni oczekiwania, rozemocjonowani i zniecierpliwieni odrobinę. I to poczucie JEDNOŚCI naszej rodziny, które już nigdy nie będzie w takiej postaci ,jak w dziecięcych latach. Każdy ma swoją rodzinę i to ona stanowi teraz centrum naszego świata🥰.

Natchniona jedną z “nauk” z YT zaczęłam rozmyślać o tym, czy i jak okazuję swoją wdzięczność. Bo ta jest u mnie ogromną emocją, której w słowa ubrać nie potrafię. Wdzięczność za dziś, za nas, za nasze dwa cudowne Stworki, za siebie. Za to , że mamy gdzie mieszkać i lodówka zawsze ma coś do zaproponowania, za bliskich którzy z nami idą przez życie, za przyjaciół których serca nie znają granic, za słońce które dziś świeci i za mróz który skutecznie zatrzymywał w domu🥶. Wdzięczność to takie słowo, które każdy z nas zna, ale czy każdy je rozumie, może czasem pochyla sie nad nim, je celebruje?

I z tą wdzięcznością pozostawiam Was Kochani, życzą Wam fantastycznych przedświątecznych dni!🎄❤🥰


Justka

Total
0
Shares
Previous Post

“NAJSZCZĘŚLIWSZE KRAJE” na świecie w 2022 roku

Next Post

Pan….

Zapisz się do newslettera Domu Polskiego w Brukseli aby być na bieżąco z wiadomościami, wydarzeniami i wskazówkami

Total
0
Share