Nowy Rok, nowe wyzwania i ciągle ta sama ja, a jakby troszkę też nowa 😉
Każdy przełom roku ma w sobie coś fascynującego. To taki trochę magiczny czas, kiedy chętniej, jak w innym momencie kalendarza, dążymy do zmian. Ambitnie formułujemy plany, stawimy cele i marzymy odważniej. Z nadzieją wybiegamy radośnie w przyszłość. To moment wręcz idealny, aby zerwać ze wszystkim, co nam ciąży, co nam nie leży, co nas osacza. Wszystko po to, by nieskrępowanie wejść w nowy etap. I oczywiście znajdą się tacy, którzy powiedzą, że ten dzień to taki jak każdy inny z 365 (tudzież 366) w kalendarzu. I oni też mają swoją rację, bo każdy z nas widzi to poprzez swój pryzmat postrzegania świata.
Nie, nie robię podsumowań, nie piszę sobie bilansu tego, co udało się, i tego, co nie poszło po naszej myśli. Ne przygotowuję też listy „TO DO” na najbliższe 12 miesięcy. Akurat to napisze nam … samo życie.
Niemniej, potrzebuję tych chwil, które są mi niezbędne dla działania jako mama, jako partnerka, jako towarzyszka życia, przyjaciółka, jako ja … Przełom roku to czas, kiedy dużo rozmyślam o życiu, o marzeniach, i z nadzieją, że wiele z nich spełni się niebawem otwieram się na ten czas.
Ilu z nas, na tym etapie jest już „w starciu” ze swoimi postanowieniami, które tak aktywnie wnieśliśmy na przełomie kalendarza? Jednym z noworocznych rytuałów jest zastanowienie się, nad zmianą nawyków.
Postanowienia noworoczne to nic innego jak rytuały, które chcemy zaczarować i się ich oduczyć, je pożegnać, ale i też z nowymi zaprzyjaźnić się. Nic prostszego, prawda???
A jednak, jak pokazuje doświadczenie i lata praktyki – u Was zapewne również-– łatwe to wcale nie jest i proste to nie jest też. Plany i dobre intencje komponujemy z przyjemnością i lekkością myśli własnych. Gdzie tkwi zatem klucz dotrzymywania postanowień noworocznych?
Lista dobrych intencji jest zwykle bardzo długa: dbanie o zdrowie, chęć spędzania większej ilości czasu z ukochanymi, regularne ćwiczenia 3 x w tygodniu. Więcej ekologii w domu, a mniej pracy. Więcej cierpliwości i mniej stresu.
Nie wspominając już o osiąganiu wymarzonej wagi, słuchaniu swoich potrzeb… i tak dalej, i tak… . I zwykle po ambitnych planach oraz wewnętrznym entuzjazmie rozpalającym wizję efektów przychodzi frustracja. Wytrwalsi są w stanie stawiać czoła wyzwaniom kilka tygodni. Większość z nas najpóźniej w lutym o postanowieniach zapomina, albo zapomnieć chcę. I w naszą codzienność wkrada się wir pracy, rutyna życia, stres… . W przeszłości wielokrotnie i ja stawiałam sobie zadania na przyszłość i jakie wyniki były … sami się domyślicie. I po latach doszłam do tego, że za dużo, zbyt różnie, zbyt szybko i bez organizacji. Lubię to ekscytujące uczucie bycia na starcie, potem w ogniu oraz wirze działań, ale zmiany staram się przepracowywać na bieżąco i już nie gromadnie. Zbiorowo i z Nowym Rokiem, kiepsko mi to wychodziło.
Kochani, co by się nie działo, jaki model Wy preferujecie, czy stawiacie sobie wyzwania, czy też nie. A może jak ja, po prostu marzycie na najbliższy czas, a ewolucje wdrażacie zgodnie z własnym ‘ja”. Jakkolwiek Wy odnajdujecie się na początku Nowego Roku, nie dajmy się frustracji i zniechęceniu. Nawet te najbardziej zmotywowane osoby bywają odporne na zmiany i to też jest OK. A jako matka (ojciec) nie zawsze możesz przewidzieć, jakie wyzwania przyniesie rok!
Dla Was wszystkiego najpiękniejszego na te najbliższe 12 miesięcy. Uśmiechajcie się do siebie. Cieszcie się sobą i bądźcie ze sobą szczęśliwi. Otwierajcie się na to, co rok nam przynosi
Sięgajcie po to, co dla was ważne i miejcie odwagę marzyć i o te własne marzenia zawalczyć!
I (ważne!!!) dbajcie o siebie, o swoich bliskich, byśmy w tym Nowy Roku ciesząc się dobrym zdrowiem, odkrywali to, co nam pisane, i to czym zaskoczy nas życieJ!
Justka